MaciekBigos MaciekBigos
1586
BLOG

Sprawa Durczoka, to czysty "hejt"

MaciekBigos MaciekBigos Polityka Obserwuj notkę 28

W internecie aż roi się od sugestii, że cała sprawa publikacji tygodnika Wprost odnośnie dziennikarza TVN Kamila Durczoka, jest niczym innym, jak realizowanym skrzętnie planem niszczenia wspomnianego Pana. Czy on przypadkiem według niektórych nie był jednym z głównych przedstawicieli establishmentu medialnego sprzyjającego władzy?

GOP - czyli Główny Ośrodek Propagandy

Był bezwątpienia. W końcu mowa o szefie „Faktów”, czyli głównego serwisu informacyjnego telewizji, którą przedstawiciele prawicy do tej pory ironicznie nazywają Tusk Vision Network. Wszystko, co z TVN-em się wiąże dla osób, które w ubraniach nie mają lewej strony jest czymś ohydnym, obrzydliwym; synonimem zakłamania, propagandy na poziomie PRL-u, obłudy, wasalstwa mediów wobec władzy. Ot takie medialno polityczne towarzystwo wzajemnej adoracji i łgarstwa.

Stacja TVN, jako medium prywatne  ma – moim zdaniem – pełne prawo do posiadania sympatii i antypatii politycznych. Fakt, że czasem, w rozmowach z zaproszonymi gośćmi  wypowiedzi niektórych dziennikarzy TVN24, to jazda po bandzie i to na granicy przyczepności, jeśli chodzi o obiektywizm. Można dyskutować, że pewne zachowania szanowanym i profesjonalnym redaktorom wręcz nie przystoją. Jest to jednak dyskusja o smaku, o guście. Nie można nikomu jednak (szczególnie w medium prywatnym) zabronić subiektywizmu.

Nie jestem fanem widzenia TVN24, czy TVN wyłącznie, jako propagandowej tuby. A nawet, gdybym przyjął taką optykę, to po tej drugiej stronie barykady znaleźć mogę cały rząd tub sprzyjających opozycji. Jednak jeśli uznać, że TVN, to w istocie główny ośrodek propagandy rządowej, jaki jest sens, aby jednego z „naczelnych” tegoż ośrodka pogrążać?

NIENAWIŚĆ BYDŁA

Nie posiadam dostatecznie dużej wiedzy na temat ewentualnych powodów, jakie ktoś mógłby mieć, by szefa Faktów pogrążyć.  Jestem jednak pewny jednej rzeczy:  nie dołączę się do chóru „gnojącego” redaktora Durczoka, bowiem nie uważam, że materiał opisany przez „Wprost” jest dowodem na to, że Pan Kamil popełnił jakiekolwiek przestępstwo. Co więcej, uważam, że obecna na niego nagonka jest najlepszym, wręcz podręcznikowym przykładem tak zwanego "hejtu". Bezsensownego, bezpodstawnego, ale z pewnością nie bezcelowego. Cel znamy dobrze od kilku dni.

Wielu internetowych ławników wyrok już wydało. Po co domniemać niewinność? Lepiej ponad wszelką wątpliwość stwierdzić: winny! Winny, bo kłamał z ekranu, jak prowadził serwis informacyjny.  Za to trzeba go zgnoić i złamać mu karierę już teraz,  zanim, cokolwiek zostanie potwierdzone lub udowodnione. A udupić medialnego sługusa Platformy, tak miał dobrze obłudnik?! To teraz ma za swoje!  Nienawistni internauci działają, jak byki na corridzie: wszystko by "ofiarę" dopaść i sponiewierać, rozszarpać i zdeptać ze zlością w oczach robiąc przy tym dużo szumu. Choć nie wiem teraz, czy nie obrażam byków.

Powstaje jednak pytanie: czy jeśli nawet założymy, że szef Faktów kłamał tworząc „fałszywy przekaz medialny” , to dojdziemy do wniosku, że całe wiadra słownych pomyj wylewanych na niego przez ostatnie dni są adekwatną "karą"?

Internautom łatwo jest potępiać i ganić, bo wreszcie kogoś ze establishmentu medialnego za łeb wzięli i z chodnikiem zrównują. Niskie to…

MaciekBigos
O mnie MaciekBigos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka