MaciekBigos MaciekBigos
1654
BLOG

TKM, czyli list otwarty KOD-u

MaciekBigos MaciekBigos Polityka Obserwuj notkę 37

Komitet Obrony Demokracji budził w swoich początkach moją sympatię. Niestety z biegiem czasu „sym” zamienić muszę na „anty”.

Gdy Komitet Obrony Demokracji organizował pierwszy marsz, nie ukrywam, że byłem zwolennikiem tej „idei” (jeśli można to tak nazwać). Przeszkadzały mi oczywiście twarze polityków w pierwszym rzędzie maszerujących, ale rozumiałem też pewną zależność Część społeczeństwa zebrała się tłumnie, by zamanifestować swój sprzeciw. Nikt nie spodziewał się aż takiej frekwencji. A tam gdzie duża frekwencja tłumu niezadowolonego z działań rządu – tam i opozycja, a tam gdzie są dwa pierwsze musi znaleźć się też kamera telewizyjna.

Tak oto ze spontanicznego podrywu społeczeństwa stworzono markę. Polityczną. Oczywiście nie było wątpliwości, że tak się stanie – musiało się tak stać. Pozostaje jednak jakiś smutek, że tak cenną wartość, jak spontaniczny podryw społeczeństwa szybko odarto z elementu spontaniczności właśnie, pakując KOD w jednokierunkowe polityczne szyny stabilizujące nieskrępowanego ducha aktywnej społecznej masy.

Komitet, który demokracji miał bronić ewidentnie jednak tym razem przeszarżował. Chodzi mi o list, który KOD wystosował do dziennikarzy, a który można przeczytać między innymi na stronie portalu natemat.

Podejrzewam, że takiego typu listy mają na celu skłonić odbiorców do refleksji nad sobą, swoim postępowaniem. Żeby jednak list odniósł pożądany skutek, powinien być pisany językiem dialogu i koncyliacji. Słowa, zwroty winny  pozostawiać nie tylko miejsce do ewentualnego dialogu, ale także do refleksyjnej  rozmowy zachęcać.

Tymczasem KOD-owy list to – w mojej ocenie – nic innego, jak obrzucanie błotem ludzi, którzy wykonują swoją pracę. Może się ona ludziom z KOD-u nie podobać. Ba! Mogą wskazywać na manipulację, ale nie za pomocą takiego języka! Zamiast bowiem czytać pismo od ludzi na poziomie skierowane do ludzi na poziomie, czytam obraźliwe zwroty i oceny moralne:

 

Czy rzeczywiście są Wam obce takie pojęcia jak etyka dziennikarska, zwykła przyzwoitość, honor i poczucie godności? Czy utrata tego wszystkiego w oczach współobywateli jest dla Was warta tego worka srebrników?

Macie zasadniczo tylko dwa wyjścia.

Pierwsze tkwić w zawodowym „grzechu” wykonując każde świństwo, jakiego od Was oczekuje władza i z góry wziąć na siebie ciężar konsekwencji jakie prędzej czy później poniesiecie i zawczasu przygotowywać się do zmiany zawodu. Drugie wyjście to okazać się przyzwoitym człowiekiem i stanąć po jasnej stronie mocy, razem z dziesiątkami tysięcy ludzi, którzy jednoznacznie wyrazili swoją niezgodę na poczynania władzy, wybranej zresztą przez niecałe 20% ogółu wyborców.

Szczególnie ciekawy – proszę przyznać – jest fragment drugi, gdzie mowa wręcz o „grzechu”. Fakt, słowo zostało wzięte w cudzysłów, ale każdy wie, jakie znaczenie za sobą niesie. Kim są ludzie z KOD, by aż w taki sposób oceniać postępowanie innych? Czyżby widzieli siebie w roli samych Bogów, którym z oświeconej góry nic innego, tylko lud oceniać? Dalej jest nawet mocniej. Dowiadujemy się, że dziennikarzom pozostaje jeszcze „okazać się przyzwoitym człowiekiem i stanąć po jasnej stronie mocy”. Rozumiem, że ta jasna strona, to KOD, a dziennikarze, skoro jeszcze po tej stronie nie są (wszak dopiero proponuje się im „transfer”), to należy przypuszczać, że są ludźmi pozbawionymi przyzwoitości, tak? Jakże to łatwe… Jakże niskie i chamskie. Mimo wszystko, czytajmy – z trudem – dalej.

Powiecie: mamy rodziny, kredyty do spłacenia, zobowiązania, boimy się utraty pracy. Taką argumentację można od biedy zrozumieć. Idąc zatem tym tropem – niech każdy z Was zada sobie proste pytania: Jaką nieuczciwość jestem jeszcze skłonny wykonać za pieniądze, jak daleko jestem gotów zbrukać swoje nazwisko dla kasy?  

Rozgrywanie kwestii sprawami rodzinnymi… Nasunąć się może tylko jedno pytanie, tonem podobne do tego, które kończy przytoczony cytat: ile jeszcze zobowiązań zostanie nie zapłaconych w imię chwalebnej walki o demokrację?  Chyba wiadomo, o czym mowa.

Komitet Obrony Demokracji listem tym niestety pokazał, że nie liczy się dialog, wspólnota. Liczy się to, by za pomocą siły  części społeczeństwa, które w dużej mierze, w sercu może mieć dobre motywacje, dowalić przeciwnikowi i chyba ostatecznie zmienić szyld z KOD na TKM. Nawet ilość liter się zgadza…

 

Źródło: http://komitetobronydemokracji.natemat.pl/173209,list-otwarty-do-dziennikarzy-mediow-publicznych

MaciekBigos
O mnie MaciekBigos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka